Jak zwykle po imprezie mocno zakrapianej alkoholem na drugi dzień są tego skutki. Na całe szczęście ja znam umiar więc nie było tak źle niestety nie mogę tego powiedzieć o moim kuzynie. On jak zwykle "trochę" za imprezował.Obudziłam się o 11 co i tak było wcześnie poszłam do kuchni zrobiłam sobie kawę. Następnie poszłam oglądać tv straaasznie mi się nudziło nie mówię że nie no ale nie będę go budziła nie mam zamiaru wysłuchiwania tego jak to go strasznie kac męczy niech jeszcze pośpi. Ja swoją drogą zgłodniałam więc postanowiłam że zrobię obiad.
Zrobienie obiadu zajęło mi całą godzinę więc była już 13. Zjadłam obiad po czym pomyślałam że pójdę na spacer po okolicy czerwcowe słońce było piękne!
Jak postanowiłam tak też zrobiłam poszłam do swojego pokoju aby przebrać się z mojego dresu na coś w czym mogę wyjść " na miasto". Wskoczyłam w szorty i bokserkę z nadrukiem i byłam gotowa do wyjścia.
Postanowiłam że napisze kartkę żeby mój kuzyn się nie martwił
Szłam przez ulice Dortmundu przez jakieś 10 min. Miasto wydawało mi się takie piękne.Weszłam do parku włączyłam muzykę i nie myśląc o niczym beztrosko przechadzałam się alejkami parku.W pewnym momencie niespodziewanie wybiegła z za drzewa znana mi postać Mario- widocznie postanowił po południu trochę pobiegać.Zbliżał się do mnie bardzo szybko myślałam że się zatrzyma ale on nie zauważając mnie wpadł prosto we mnie wywracając przy tym musiało to komicznie wyglądać.
-Przepraszam panią, przepraszam nie za uwarzyłem przepraszam ...powiedział nawet nie spoglądając na mnie.
-Nic się nie stało.Powiedziałam to resztką sił a i tak na moje usta wcisną się uśmiech.
-O matko Julaa ?! nic ci sie nie stało przepraszam ale ze mnie ciapa nie poznałem cie na początku.Wszystko w porządku ?
-Tak spoko tylko że mógłbyś ze mnie łaskawie zejść ?
- Yyyy coo ?! a tak tak już schodzę , chodź usiądziemy na ławce.Powiedział po czym pomógł mi wstać Mario.
-Z chęcią.
- sama wyszłaś na spacer przecież nie znasz miasta. Mogłaś się zgubić.
-Ojj tam przesadzasz mam dobrą orientacje w terenie. A ty co biegasz tu sobie i wpadasz na ludzi , co ?
- Nie na wszystkich tylko na Ciebie, widocznie stwarzasz wokół siebie pole magnetyczne które mnie przyciąga.
- hahahahhahaha bardzo śmieszne- zaśmiałam się dosyć sztucznie.Po czym spojrzałam na zegarek była godzina 17.
- Ej wiesz co bo ja muszę już wracać.Piszczu się będzie martwił.O ile się już obudził.
- Odprowadzę cię !!Powiedział nagle jakby wpadł na genialny pomysł.
- nie nie dzięki sama dojdę.
- ale czy ja zadałem ci pytanie? - nie więc nie masz nic do gadania.
Uśmiechnęłam się promiennie w głębi serca chciałam aby mi to zaproponował.
- No to idziemy. Zakomunikował mi mój towarzysz.
Po drodze rozmawialiśmy na przeróżne tematy nie tylko o sporcie ale i o życiu i w ogóle. Nasz cel zbliżał się nie ubłagalnie a ja wcale nie chciałam rozstawać się z Goetze. Nie stety nie minęła chwila a my staliśmy przed wejście do mieszkania Łukasza.
- to ja już pójdę. powiedziałam z wielkim smutkiem który starałam się ukryć.Niestety chyba mi to nie wyszło.
-Ejj ! ale nie smuć się tu jeszcze się zobaczymy.Morze jutro przyjdziesz na trening jutro ? proszę dla mnie przyjdź.
-hahahaha nie schlebiaj sobie.Akurat widzenie ciebie nie jest żadną atrakcją [Jest, jest] No ale ewntulanie mogę przyjść dla drużyny !
- Teraz to ja Focha strzele i to z przytupem.Pa ! odwrócił głowę.
- No morze i dla ciebie też. Oj głupku nie Fochaj. Odwróciłam jego głowę prawą ręką po czym pocałowałam delikatnie w policzek.Sama nie wiem co mną kierowało. Trochę zawstydzona odwróciłam się i rzuciłam przez ramię "do zobaczenia"
Weszłam do domu zdjęłam trampki i pomaszerowałam do salonu gdzie siedział z bananem na twarzy mój kuzyn.
- z czego się tak cieszysz ?
-z was.
- Jakich znowu nas ? co ci znowu do głowy strzeliło ?
-widziałem jak go pocałowałaś ! Ale z was piękna para jest hoho. zamyślił się mój kuzyn.
- zwykły przyjacielski pocałunek nic więcej i żadna para jesteśmy tylko kumplami.Wzięłam poduszkę i trafiłam prosto w Piszczka. Co jak co ale cel to ja zawsze miałam.
- on nie był mi dłużny i mi oddał. I właśnie tak zaczęła się nasza wojna na poduszki.
Pomocy ratunku Dusisz mnie puszczaj mnie i to już ! powiedziałam ostatkiem sił wygrzebując się z pod poduszek i kuzyna.Wstałam i poszłam do swojego pokoju położyłam sie na łóżku włączyłam muzykę.I dopiero teraz uświadomiłam sobie że pocałowałam Mario że wtedy poczułam miły impuls , przecież to tylko zwykły całus w policzek a dla mnie jakby coś znaczył ale nie ja nie mogę się zakochać nie teraz nie po tym co mnie spotkało.
_________________________________________________________________________________
Drugi rozdział. Przepraszam za błędy, literówki etc. niestety nie jestem w stanie wszystkiego wyłapać ;C
Co do opowiadania to na razie nie będzie wielkiej miłości. .A właśnie i jeszcze jedno była bym bardzo wdzięczna za jakikolwiek komentarz naprawdę będę wam wdzięczna bo sama nie wiem pisać czy nie pisać ....
czwartek, 1 listopada 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2012
(13)
-
▼
listopada
(11)
- Cały dzień spędziłam na rozmowie i wygłupach z prz...
- dwanaścieeeeeeeeee
- jedenaścieeeeeeee
- Dziesiąteczka.
- Dziewiąteczka
- Osiem
- http://www.youtube.com/watch?v=blkMMen0DZE&featu...
- sześć ;>
- Po chwili poczułam czyjeś ciepłe ręce na moich r...
- Wieczorem zasnęłam tak nagle że nawet ni...
- Jak zwykle po imprezie mocno zakrapianej alkohole...
- ► października (2)
-
▼
listopada
(11)
Dopiero dzisiaj mi się objawiłaś więc zainauguruję komentarz.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie składne, czekam na nowość. Informuj najlepiej przez moje GG o rozdziałach :)
Pozdrawiam!
dziękuję za komentarz <3 bardzo mnie to podniosło na duchu ;) Musze tylko założyć nowe GG bo to stare coś mi źle działa ; >
Usuńej ej, jest dobrze! coraz bardziej mnie wciąga ;-)
OdpowiedzUsuń